cz.5
Prowadzę go na naszą plażę nad Wisłę. Choć świeci księżyc i tak oświetlam ścieżkę latarką, by szybciej omijać korzenie. Dawno nie chodziłam po zmroku po lesie. Kamień spada mi z serca, gdy widzę Blankę siedzącą na plaży. Ile ona tu już siedzi? Musi być przemarznięta! - Blanka! Blanka! Jesteś! - przytulam ją, gdy do niej dopadam. - Wiedziałam, że przyjdziesz, mamo - wtula we mnie swoje zimne ciało. - Co się stało? Dlaczego nie wróciłaś? - dopytuję. - To wy mi powiedzcie, dlaczego mnie okłamaliście!? - wybucha Blanka. - Co masz na myśli? - chce wiedzieć Adam. - Dlaczego opowiadaliście mi o miłości, kiedy to bzdura? O niesamowitej więzi między kochającymi się osobami, o wzajemnym oddaniu? - irytuje się Blanka. Razem z Adamem jesteśmy kompletnie zbici z tropu. - Gdzie tu miłość? Tylko egoizm i wyładowanie własnych namiętności! Przemek żeni się z dziewczyną, bo po jednej spontanicznej nocy ona nosi jego dziecko! A ta wczorajsza kretynka Adama? Przy grze tłumaczyłam sobie, że Adam musi ją bardzo kochać, skoro toleruje jej głupotę. Ale gdy w nocy ich słyszałam, a potem przypomniałam sobie, że w zeszłym tygodniu z Adamem była jakaś blondynka to już zrozumiałam, że ta więź to bzdura. Czuję się bezradna wobec jej argumentów. - To prawda, Blanko - wreszcie się odzywam. - Często zdarza się nieprzemyślany seks. Nie jest to dobre, ale tak bywa. Tyle, że czasem także z tego może wyjść coś dobrego. Zastanów się. Twoje poczęcie też było niespodzianką, a jednak wcale go nie żałuję, bo nie miałabym teraz tak wspaniałej córki. Może ze związku Oli i Przemka też wyniknie coś dobrego? Może okażą się najszczęśliwszą parą na Ziemi, choć zaczęli tak niefortunnie? - A co niby wyniknie dobrego z tego, że Adam co chwilę sypia z inną dziewczyną? - zastanawia się Blanka. - Z resztą mniejsza o to. Wracajmy. Zimno mi. Ostatecznie namalowałam tę cholerną Wisłę. Może i dobrze. Nie będą wzywać mnie do szkoły i kazać tłumaczyć, dlaczego moja trzynastoletnia córka interesuje się szczegółami aktów seksualnych. Blanka będzie miała szczęście jeśli się nie rozchoruje. Naszpikowaliśmy ją lekami, rozgrzaliśmy i okryliśmy czym się dało. - Mogę z nią porozmawiać na osobności? - pyta Adam. - No dobra - zostawiam ich samych w pokoju. W końcu Blanka wygarnęła Adamowi, co miał za uszami, a on ponoć w takich przypadkach przyznaje się do prawdy. Blanka zasługuje na nią. Po jakimś czasie Adam wychodzi. - Dzięki - mówi. - Trochę pogadaliśmy. - Ja też ci dziękuję, Adam. - wyznaję. - Za to, że znów byłeś. - Drobiazg - całuje mnie w czoło i odchodzi. Rano Blanka pakuje się do wyjazdu. Pusto tu będzie bez niej. Umawiamy się, że będziemy często do siebie dzwonić i że zadzwoni zaraz po przyjeździe. Żegna się też z resztą rezydentów. Szczególnie ciepło z Adamem. Chyba mu wybaczyła jego nieszczerość. - Blanko, zdradzisz mi, co powiedział ci wczoraj Adam? - pytam, gdy zostajemy wreszcie same. - Miałam wrażenie, że dziś się już na niego nie gniewasz. - Nie, nie gniewam się. Wyznał mi, że te jego przygody z różnymi dziewczynami wiążą się z tym, że nie może mieć tej, którą kocha i której pragnie. - I co na to powiedziałaś? - byłam kompletnie zaskoczona. No proszę, Adam kogoś kocha. Więc jednak znalazł tę królewnę z bajki, tylko obawia się, że nie ma wzajemności. Ale czy taki fajny facet może nie mieć wzajemności? - Że mam wrażenie, że jestem bardziej dorosła od niego - uśmiechnęła się Blanka. - No chyba tak - śmieję się z nią. - Adam obiecał, że spróbuje, by z tych jego bezsensownych związków wyszło coś dobrego i zbierze się na odwagę i przyzna się do uczucia wobec tej, którą kocha. Nawet jeśli dostanie kosza, to przynajmniej będzie wreszcie szczery, także wobec samego siebie. - I zachowa się wreszcie dojrzale - dodaję. - No właśnie. Dobra mamo. Chodźmy już, zaraz mam autobus. | ||
środa, 11 czerwca 2014
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz