środa, 11 czerwca 2014

cz.4
Wieczorem mam okazję porozmawiać z córką. Byłam już po pracy, a oni wrócili z tej wystawy. To niesamowite, jak Blanka dogaduje się z Adamem. Boże, czy ten hulaka stał się dla niej jakimś autorytetem?
   Udaje nam się szczerze pogadać. Uspokaja mnie, że nie sypia z chłopakami. Ja jej opowiadam, że seks to nie tylko przyjemność dla ciała, ale towarzyszyć temu muszą głębokie oddanie i zaufanie.
   - Blanko, dwie kochające się osoby dają sobie całych siebie, dzielą się swoją największą intymnością. Współżycie nie może być wyuzdane z uczuć. Do tego stopnia, że jeśli kobieta kocha swojego mężczyznę, ufa mu, czuje się z nim bezpiecznie, to jest spełniona pod-czas stosunku nawet jeśli np. nie osiągnie orgazmu, rozumiesz? To nie ma być tylko wyładowanie napięcia, to dawanie całego siebie. Dlatego tym bardziej nie można tego zrobić z kim popadnie. Pamiętaj proszę o tym, kiedy chłopacy zaczną ci bardziej zawracać w głowie.
   Naprawdę dobrze nam się rozmawia. Blanka pyta jeszcze, co pociąga mnie w mężczyznach. Odpowiadam, że generalnie ramiona i udaje mi się wybełkotać coś o intymnych częściach ciała, ale że pewnie to zależy od faceta. U niektórych mogą to być dłonie (nie wiem, czemu przeszły mi przez myśl dłonie pewnego chirurga o ciemnych oczach) u niektórych oczy, włosy, właściwie wszystko. Dobrze mieć córkę. Dobrze, że ta rozmowa była taka szczera.
   Następnego dnia Blanka zaprasza wszystkich rezydentów na jej popisowe danie. Nawet każe mi się ubrać w nową sukienkę, wariatka. Fajnie, że przyjechała. Dzięki niej w hotelu zrobiło się wesoło. Po kolacji standardowo rozstawiamy grę planszową. Nagle dzwoni dzwonek do drzwi.
   - Otworzę - oferuję. 
   Po chwili wprowadzam jakąś brunetkę o bardzo wyrazistym biuście.
   - Adam, pani do ciebie - mówię.
   Adam nie kryje zdumienia.
   - Cześć, co tu robisz? - pyta gościa.
   - No jak to? Dziś piątek. Zapomniałeś, że się umówiliśmy? - dziwi się brunetka.
   - Ach, tak. Faktycznie. Przepraszam.
   - Może zagra pani z nami w grę? - oferuje Blanka bez skrępowania.
   - No nie wiem - waha się. - Co sądzisz Adasiu?
   A ponieważ Adaś nie widzi przeszkód, dodaje-my do gry nowego pionka.
   Brunetka podczas gry wyraźnie sobie nie radzi. Nie rozumie zasad, myli się i wciąż upiera się przy swoim. Do tego strasznie głupio chichocze, denerwuje i bawi nas wszystkich tym swoim "Adasiu, Adasiu". Delikatnie mówiąc, nowa panna Adama może i ma duży biust, ale rozumem nie grzeszy. Nawet Blanka to zauważyła i nie potrafi powstrzymać się od przewracania oczami na każdy niemądry tekst brunetki. Ciekawe, czy Adamowi nie jest głupio, że nawet trzynastolatka zrozumiała, że umówił się z kretynką.
   Ostatecznie wieczór kończy się wcześniej niż zwykle i Adam z brunetką zamykają się w swoim pokoju. Ja już wiem, co się będzie działo w nocy. Mam nadzieję, że Adam będzie miał na uwadze fakt, iż w pokoju obok śpi trzynastolatka.
   Gdy rano się budzę wiem, że nasi przyjaciele zza ściany nie byli cicho. Może i Adam się starał, ale ta kretynka mu w tym nie pomagała.
   Dziwię się, że nie ma Blanki. Zostawiła tylko kartkę, że dziś zajmie się rysowaniem "Żywiołu" i wróci później. No tak, jutro już wyjeżdża na te warsztaty plastyczne. Pracę musi dziś namalować. Spokojna wychodzę do szpitala.
   Wracam późno, bo było sporo "nagłych i trudnych" pacjentów, zastanawiając się co też Bianka dobrego dziś ugotowała i jak jej poszło z rysunkiem. Tyle, że jej nie ma. Telefon nie odbiera, nie mam żadnej nowej wiadomości. Gdzie ona jest? Nie mogę powstrzymać zdenerwowania.    
   Gdy wraca Adam od razu orientuje się, że coś jest nie tak.
   - Wiki? Co jest? - pyta.
   - Blanki nie ma.
   - A powinna już być, tak?
   - Uhmm - wolę mruczeć niż mówić. Można wtedy bardziej stłumić łzy. Adam jednak jest zbyt dobrym obserwatorem.
   - Chcesz zadzwonić na policję? - podpowiada.
   - Już to zrobiłam. Ale nie zrobią nic, nim upłynie doba, czy dwie. Z ich statystyk wynika, że nastolatki często uciekają z domu - głos mi się łamie.
   Adam mnie przytula chowa moją twarz w swoim torsie. Głaszcze mnie po głowie. Znów jest moją ostoją, jak po zamachu.
   - Będzie dobrze. Poszukamy jej - pociesza i całuje moje włosy.
   - Ale gdzie mam jej szukać? - denerwuję się.
   - Pomyśl, może macie jakieś miejsce, w którym chowacie się, gdy wam źle - sugeruje.
   - Tak! Masz rację. Muszę to sprawdzić! - w moim głosie pojawiła się nadzieja.
   - Podwiozę cię - oferuje Adam.
   - Nie wiem, jak tam się jedzie autem.
   - To chodźmy pieszo.
   - Tak. Wezmę latarkę. Tam może już być ciemno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz